Posty

Jak pomóc rodzinie żyć bardziej ekologicznie?

Obraz
Photo Boards via Unsplash Potrzeba zmian jest paląca. Sądzę, że większość z nas obudziła się już dawno i wie, w jakim położeniu się znaleźliśmy, ale nie ma co się łudzić, że wszyscy ludzie mają tę świadomość. A może i ją mają, ale igno rują ją przyjmując zapewnienia rządu, że spoko loko węgiel nie ma nic do rzeczy, gospodarka jest najważniejsza. Globalne ocieplenie? Ściema, bo przecież tydzień temu popadało, a w maju chodziło się w kurtce. Nie ma za bardzo czasu na bawienie się z ludźmi i tłumaczenie, że segregowanie śmieci jest ważne, bo to są podstawy, które w XXI wieku powinny być w ogóle bezdyskusyjne, ale z drugiej strony jak inaczej przekonać tych , którzy myślą, że ekolodzy przesadzają? Zmusić do obejrzenia dokumentu? Przytoczyć dane? Gwarantuję, że powiedzą, że to ściema. I właśnie z tego powodu, że kończy nam się czas, a ludzi nie da się zmusić do rozsądku, moje podejście do naszej przyszłości jest d ość fatalistyczne. Niemniej jednak uważam, że poddawać się nie możn

Niespokojny czas - jak poradzić sobie z gniewem?

Obraz
autor zdjęć: Jared Rice via unsplash Chciałam zacząć jakoś poważnie, od przytoczenia tego, co się aktualnie dzieje na świecie i w sercach ludzi. Jak bardzo się boimy, jak mamy dosyć, jak śmiejemy się przez łzy albo śmiejemy się z innych, jak grozimy, gardzimy, nienawidzimy, spieramy się i nie rozumiemy siebie nawzajem. Ale po co mam to robić, skoro każdy ma oczy, uszy i rozum, więc wie, że nie jest wesoło. U jednych przeważa strach, u innych gniew, jeszcze inni czują się totalnie bezradni. Wobec rasizmu, okrutnej i niesprawiedliwej władzy, katastrofy klimatycznej, wszechobecnego hejtu. Jeśli jesteście jak ja to przeszliście przez różne fazy. Moją ostatnią był gniew i o nim chcę dzisiaj pisać. I wiem, że umiejętność pracy z naszym gniewem przyda nam się jeszcze wiele razy w przyszłości, która w najbliższym czasie da nam więcej tego typu lekcji, w zamian oferując coś naprawdę pięknego. 1. Gniew nie jest zły, ale szkodzi Tobie Wiemy, że żadna emocja nie jest zła. Ani smut

"Made in Poland" w stylu Veclaim, czyli dlaczego fani marki mają prawo czuć się oszukani

Obraz
screeny z instastories Karoliny Domaradzkiej Nie macie pojęcia jak mnie wkurza nadużywanie zaufania ludzi przez celebrytów. Cała aferka rozpętała się przez instastories pewnej stylistki (edit: Karolina Domaradzka, przywoływany portal nie podał jej nazwiska), która zwróciła uwagę na metkę Fruit of the Loom widniejącą pod doszytą metką Veclaim ( info z portalu ddob ). Ta pierwsza marka to producent odzieży bez nadruków, często sprzedawanej w hurcie po niskich cenach, jakości raczej marnej. Druga marka należy do Jessici Mercedes, której przedstawiać zapewne nikomu nie muszę. Jessica sprzedaje swoje koszulki po 2 stówki, bluzy po trzy itd. Nie dziwi to ani trochę biorąc pod uwagę, że ubrania miały powstawać w całości w Polsce. Jeśli chcesz wyprodukować dobrej jakości ciuch, zapłacić uczciwie szwaczkom, utrzymać wszystko co związane z marką (pracowników, serwery itd.) to wiadomo, że nie będziesz sprzedawać po sieciówkowych cenach. Te wyższe koszty to coś, co ja całkowicie akceptuję kup

Wolontariat w Birmie

Obraz
Dreszczyk emocji, który towarzyszył mojej pierwszej solo podróży opadł nieco po pobycie w Tajlandii. Dojechałam, dałam radę, a w nagrodę spędziłam trzy błogie tygodnie klikając w klawiaturkę nad basenem, fotografując słonie i jeżdżąc na wycieczki. Kiedy trzeba było ruszać dalej, tym razem na wolontariat z prawdziwego zdarzenia, adrenalina wskoczyła na swoje miejsce. Ogarnianie trasy, hosteli i dojazdów to było nic w porównaniu z tym, co czekało mnie w Birmie, na co szykowałam się długo przed wyjazdem, a na co i tak nie byłam przygotowana. Ten wolontariat to było najlepsze co mogło mi się przydarzyć, ale też najbardziej wymagające doświadczenie mojego życia. Nigdy nie byłam chowana pod kloszem, wiem jak wygląda bieda, byłam wcześniej wolontariuszką w miejscach, gdzie ludzie potrzebowali pomocy, ale tak czy inaczej, chyba jednak trochę przytłoczyło mnie to miejsce. BARDZO polecam taki wolontariat, ale jednocześnie chcę napisać szczerze jak się z tym wszystkim czułam, bo to nie b

Workaway w Tajlandii: fundacja ratująca słonie i social media dla resortu

Obraz
Fajnie wiedzieć, że kogoś to interesuje, że może chcielibyście spróbować czegoś podobnego, że macie pytania i czasem napiszecie coś miłego w odpowiedzi na moje instastories. Dzięki wielkie za to wszystko, post powstaje po to, żeby dokładniej opisać co to takiego ten cały workaway i jak zacząć swoją przygodę, bo nie ma szans, żebym streściła wszystko na instagramie. Dlaczego w ten sposób i dlaczego w ogóle Tutaj bardziej ogólnie o całym wyjeździe, choć reszta wpisu skupia się tylko na Tajlandii. Nigdy nie marzyło mi się bycie solo female traveler, nigdy też nie ciągnęło mnie do Azji, więc jeśli napiszę, że „tak wyszło” t o dlatego, że serio tak wyszło. A w życiu nie ma przypadków. Pojechałam sama, bo nie miałam z kim (ale też nie chciałam szukać na siłę i parować się z kimś, co do kogo nie jestem pewna), a zostało mi trochę zaoszczędzonego hajsu, który chciałam przeznaczyć na podróże. Trochę to dobre słowo, bo niecałe 7 tys, w które upchnęłam bilety lotnicze (w tym Quatar,

Odpowiedzialna turystyka w Tajlandii: jakie sanktuarium dla słoni wybrać?

Obraz
Jedziesz do Tajlandii. W Tajlandii są słonie. Fajnie by było takiego słonia zobaczyć, bo to przecież takie słodkie wielkie ssaki i mają poczciwe małe oczka. Kochasz zwierzęta, więc zależy ci na tym, żeby miejsce, które odwiedzisz traktowało słonie dobrze. Nie chcesz oglądać bicia zwierząt i zmuszania ich do żebrania, więc wpisujesz w wyszukiwarkę „sanktuarium dla słoni”. Bo sanktuarium to wiadomo, dobre miejsce. No i tu się zaczynają schody, bo właśnie nie do końca tak jest. Żeby nie było – piszę ten post tylko w celach edukacyjnych. Sama przed wyjazdem przeczytałam kilka artykułów na temat sanktuariów i myślałam, że kąpanie słoni jest okej (bo słonie kochają wodę!) a głaskanie po trąbie pozując do zdjęcia wcale im nie szkodzi (bo przecież nie siedzę na plecach). Ja też nie wiedziałam tego co wiem teraz, więc nie chcę krytykować nikogo, komu zdarzyło się potknąć o niewłaściwą informację i wziąć udział w takiej wspólnej kąpieli myśląc, że postępuje słusznie i wspiera „dobre” sanktuar